niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział XXIX ♥

-Wchodź co się głupio pytasz ?
-Wychowany jestem!-rzucił Filip siadając na łóżku.
-A ty gdzie tą dupę pchasz ?To moje legowisko- powiedziałam i zwaliłam go z łóżka.
-Kultury trochę! Jestem gościem. -mówił wstając z podłogi.
-Ale nieproszonym. Nie przypominam sobie abym cię zapraszała. -powiedziałam i wytknęłam mu język.
-Skoro tak, to do widzenia. -rzucił i udał się w stronę drzwi.
-No dobra, siadaj. -odrzekłam i poklepałam miejsce na łóżku.
Filip obrócił się na pięcie i usiadł koło mnie.
-Wiedziałem ,że pękniesz -zaśmiał się.
Wybuchłam śmiechem i spojrzałam na niego unosząc jedną brew do góry.
-A no tak, przyszedłem, bo mam do ciebie interes.
-Już się boję.
-Słuchaj, bo chodzi o to, że przyjeżdża mój kuzyn akurat wtedy kiedy jestem na ślubie Eweliny, mówiłem ci. ..
-No coś kojarzę. -powiedziałam udając zamyśloną.
-No i czy mogłabyś odebrać z dworca mojego kuzyna ? Byłbym Ci ogromnie wdzięczny.
-Kiedy to ?
-W tą sobotę .
-I co ja mam z nim robić ?
-Nie wiem, oprowadź go po mieście, pokaż skatepark, zabierz do kina. Wymyślisz coś.
-Wszystko Ok, pięknie, ładnie, ale gdzie ona ma potem spać ? Dasz mi klucze od twojego domu by mógł wejść, czy co ?
-Miałem nadzieję, ze masz jakiś materac, albo starą kanapę....
-Co?! On ma spać u mnie ?-przerwałam mu.- Obcy kolo ma być pod moim dachem ?Oszalałeś!
-Jedna noc, tylko jedna. Proszę Cię. Przysięgam, ze to nie jest seryjny morderca, chociaż tak wygląda. -zrobił oczy kota ze Shreka. -Jedna noc, zgódź się,..
-Ehh..jestem za dobra dla ciebie. Niech Ci będzie, ale wisisz mi przysługę.
-Co tylko zechcesz! Dla ciebie wszystko- prawie wykrzyczał ,rzucił się na mnie i zaczął przytulać.
-Udusisz mnie! -krzyknęłam próbując wyrwać się z jego uścisku.
-Dziękuję, dziękuję! Uratowałaś mi życie!
-Jak zawsze -powiedziałam wzruszając ramionami.
Naszą rozmowę przerwał mój telefon.
-Halo ?-rzekłam odbierając połączenie.
-Siema- Odezwał się głos po drugiej stronie.
-Mikołaj ?
-Tak. Masz chwilkę?
-Zależy na co.
-Na pożegnanie.
-Wyjeżdżasz?
-Tak, mówiłem ci. Chciałbym się pożegnać.Możemy się spotkać ?
-Za 10 minut w parku. -powiedziałam i zakończyłam połączenie.
Wstałam, ubrałam się i przeczesałam włosy szczotką.
-A ty gdzie ?
-Pożegnać się z Mikołajem.
-Idę z tobą.
-Jak chcesz.
Wyszliśmy z domu, i po 5 minutach byliśmy już w parku. Z daleka widziałam postać Mikołaja siedzącego na ławce. Podeszliśmy od tyłu i usiedliśmy obok niego.  Mikołaj wyszczerzyła się od ucha do ucha.
-Nie mam zbyt wiele czasu bo musze się jeszcze spakować.-powiedział i wstał.
-Filip, stary dzięki i przepraszam za wszystko! Równy z ciebie gość. -rzekł i rzucili się sobie w ramiona.Raczej do braterskiego uścisku.
-Trzym się.-dodał Filip.
-Zuza- zwrócił się do mnie Miki.- Jestem Ci ogromnie wdzięczny, ze po tym wszystkim jesteś tu i masz siłę rozmawiać ze mną. Przepraszam Cię, za wszystko, gdybym tylko mógł cofnąłbym czas... Mam nadzieje, że kiedyś mi to zapomnisz. Cieszę się że się z tobą zobaczyłem. Brakowało mi ciebie. -przytulił mnie. Znów poczułam ciepło bijące od niego. To cholernie przyjemne ciepło, które przyciągało mnie jak magnes.- I jeszcze raz przepraszam. -pocałował mnie w policzek. -Mała nie daj się!
-Jasne, ze się nie dam.-powiedziałam z bananem na mordzie, a w oku zakręciła się łza.
-Jeszcze się zobaczymy, o ile będziesz chciała.
-Będę!
-Mam nadzieję. Musze lecieć.Dzięki, ze znaleźliście chwilę! Do zobaczenia. -powiedział i zaczął odchodzić.
-Będziemy tęsknić- wykrzyczałam, sama nie wiem dlaczego.
-Ja bardziej! -krzyczał na odchodne.
Resztę dnia minęło szybko.





     <dwa dni później. SOBOTA,godzina 11:45>
- Less będzie na dworcu po 15, na pewno go rozpoznasz. -mówił Filip
-Takk, wiem wiem.. brunet, wytatuowany, prawdopodobnie w koszulce "Metallica." Wałkujemy to od czwartku. Opisałeś go tak, ze mimo, ze go nie widziałam to na policji mogłabym zrobić jego portret pamięciowy.
-Wolę wiedzieć, ze o niczym nie zapomniałem ci powiedzieć.
-Ej eleganciku - powiedziałam do Filipa wystrojonego jak stróż w Boże Ciało.  -Dlaczego na twojego kuzyna mówią Less ?
Chłopak miał na sobie czarny garnitur, i białą koszulę. Na oczach miał założone ciemne okulary.
-To skrót od 'Nameless' co z angielskiego oznacza bezimienny. A mówią do niego tak, bo Less nie przyznaje się do swojego imienia.
-A jakie jest jego prawdziwe imię ?
-Kevin .
-Nie widzę w tym imieniu nic dziwnego. Czemu on go nie używa.
-A bo ja wiem, jego trudno jest zrozumieć. Wiem tylko, że wkurza się jak ktoś do niego mówi po imieniu, więc mów do niego Less. Oszczędzisz sobie nieprzyjemności .
-No okej, będę się kontrolować przed nazwaniem go Kevin.  -uśmiechnęłam się - Leć już, bo się spóźnisz na ten ślub.
-Spokojnie mam czas, jest dopiero o 12. -powiedział niewzruszenie.
-Matole! Już jest prawie 12.!
-Faktycznie, kurde! Spadam, bo mnie mama zabije.-rzucił przerażony.
Pocałował mnie w policzek i wybiegł. Uśmiechnęłam się do zamykających się za nim drzwi i podeszłam do szafy.  Musiałam się jakoś normalnie ubrać, bo byłam jeszcze w piżamie. Wyciągnęłam z niej, czarne spodenki i białą bokserkę. Udałam się do łazienki, umyłam się i uczesałam.  Włosy spięłam w wysokiego koka i przewiązałam czarną bandamką przez głowę. Rzęsy pociągnęłam lekko tuszem i byłam gotowa. Wróciłam do pokoju. Chwyciłam torebkę i zaczęłam do niej wrzucać potrzebne rzeczy: telefon, słuchawki, bluzę, szczotkę, portfel, klucze od domu. Chwyciłam torbę i zbiegłam po schodach do kuchni.
-Dzień Dobry -powiedziałam domownikom.
-Hej skarbie, a mogę wiedzieć gdzie się wybierasz ?-zaczęłam mama.
-Po kolegę, który dzisiaj będzie u nas spał.
-Ładny ? -zapytała Majka
-Jaki kolega? Jak spał ?-wypytywał tata.
-Zaraz wam tłumaczę, ale pierwsze zrobię sobie śniadanie.
-Ja ci zrobię, a ty mów. -powiedziała mama otwierając lodówkę.
Usiadłam koło Emilii i zaczęłam im wszystko opowiadać. oni tylko w skupieniu słuchali i przytakiwali głowami.
-No i w sumie to tyle,-powiedziałam kończąc.- A teraz wybaczcie, ale do dworca jest trochę więc już pójdę. -wstałam od stołu - Dzięki za śniadanie a teraz pa. -uśmiechnęłam się i wyszłam z domu. Szłam drogą prowadzącą do przystanku autobusowego. Na autobus musiałam poczekać 20 min. Po owym czasie pojazd się zjawił. Dworzec był dość daleko od mojego domu tak więc na miejscu byłam dopiero o 14:30. Usiadłam wygodnie na ławce i włożyłam słuchawki do uszu. Zapodałam GrubSona i wsłuchałam się w słowa Grubego.Patrzyłam w pustą przestrzeń i czekałam aż Less się zjawi. Przed 15 na dworcu pojawił się ogromny autobus i wysiadło z niego pełno ludzi. Błądziłam wzrokiem w poszukiwaniu Kevina. Nagle podszedł do mnie jakiś chłopak.
-Zuza ?-spytał z angielskim akcentem.
-Ke...LESS.  ?-poprawiłam się.
-Tak, tak. -potwierdził i podał mi rękę na przywitanie.
Chłopak miał na sobie czarną koszulkę z krótkim rękawem, przez co widać było jego wytatuowane ręce, czarne rurki i trampki. Jego spojrzenie było zimne i przenikliwe. Czułam dreszcze na swoim ciele. Jego oschły głos sprawiał wrażenie niebezpieczeństwa..
-Filip mi wszystko objaśnił, czyli oddaję się pod twoją opiekę.
-No to musimy busem pojechać do mojego domu, tam zostawisz rzeczy i pomyślimy co dalej.
-Niech będzie.-rzucił.
Jechaliśmy do domu milcząc.Chłopak cały czas był wpatrzony w okno. Obserwował migające domy i śpieszących się donikąd ludzi. Miał wrażenie jakby coś nie dawało mu spokoju. Jakby ciągle jakaś myśl krążyła mu po głowie nie dając chwili wytchnienia. Chciałabym wejść w jego umysł i zobaczyć co sprawia, ze z pozoru silny facet, wydaje się być tak łagodny i bezbronny ja dziecko. Chłopak chyba zauważył, że mu się przyglądam i rzucił mi spojrzenie pełne pogardy z wyraźnym pytaniem "Co się lampisz, mała?" Przeszedł mnie dreszcz i momentalnie odwróciłam wzrok. Po chwili bus się zatrzymał i wysiedliśmy na przystanku. Do domu również szliśmy nie zamieniając ani jednego słowa.
-Zapraszam- powiedziałam otwierając drzwi od domu. Nie usłyszałam odpowiedzi.
Chłopak szybko wszedł do środka, a ja tuż za nim.
-Jesteśmy- rozdarłam się na całe gardło, ale nie usłyszałam odzewu. - Hmm.. wygląda na to, ze nikogo nie ma. No nic. -wzruszyłam ramionami.- Za mną- zwróciłam sie do Lessa.
Prowadziłam chłopaka do pokoju obok mojego. Mieliśmy "pokój gościnny" gdzie w awaryjnych sytuacjach ktoś spał. Otworzyłam drzwi od pokoju.
-Szału nie ma, staniki nie latają, ale jest łóżko. Więc masz gdzie spać. -rzuciłam z uśmiechem.

Chłopak wszedł do środka i zaczął się rozglądać po pomieszczeniu.
-Dziękuję. -usłyszałam jego głos od dobrej godziny.,
-Nie ma za co. Może jesteś głodny to zrobię naleśniki, albo coś takiego.,
-Nie dziękuję.
-Na pewno ?
-No chyba powiedziałem, że nie chcę.
-Jak wolisz.
-Możesz już iść ?Chciałbym zostać sam.-rzekł chłodno.
-To ja ci nie przeszkadzam. -rzuciłam i zamknęłam drzwi.
Już powoli ten cały Less zaczął mnie wpieniać. Nie dość, że pojechałam po niego, przygarnęłam do domu, chciałam dać jeść to jeszcze będzie dla mnie chamski. Idiota! Ale nic, jedną noc przeżyję.To tylko jedna noc, jeden dzień.Potem niech go sobie Filip zabiera. Zeszłam do kuchni i znalazłam na stolę małą, żółtą karteczkę.

            "Córcia.
              Obiad zjedliśmy na mieście. Na lodówce masz 50zł.
               idź z tym twoim kolegą na pizze, albo coś.
               Będziemy wieczorem. Majka i Emilia poszły do kina.
                                                                              Mama."


O jeaa.! Jest mamona!. Sięgnęłam ręką na lodówkę i chwyciłam w dłoń banknot, który wyczuły moje palce. Z domu wyjść nie mogłam bo Less, siedział w pokoju i nie zamierzał się chyba nigdzie ruszać, a samego go nie zostawię. Obcy kolo sam w domu. O nie, nie.! Skoro ja nie mogę iść do pizzerii to pizzeria przyjdzie do mnie. Wykręciłam numer do Pizzy Hut i zamówiłam dwie klasyczne pizze.
Po 30 minutach rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam wysokiego blondyna w białej koszulce z logo pizzerii i z czerwoną czapką na głowie. Na oko, miał z 19 lat.
-Dzień Dobry. -powiedział z uśmiechem- Dwie pizze klasyczne,tak ?
-Tak, tak. Dziękuję.
-46 zł.
-Proszę-powiedziałam podając mu banknot 50 złotowy.
Szybko wydał mi resztę i uśmiechnął się na pożegnanie.
-Do zobaczenia.-powiedziałam chowając resztę do kieszeni.
-Cześć. -odpowiedział.
Uśmiechnęłam się i wróciłam do kuchni. Otworzyłam jedną pizze i jarałam się zapachem żarcia. Momentalnie w brzuchu zaczęło mi burczeć. Zanim jednak zaczęłam jeść. Wzięłam jedno opakowanie z pizzą i udałam się w stronę pokoju Lessa. Zapukałam 3 razy w drzwi. Nie usłyszałam jednak żadnego proszę.
-Mogę ? -spytałam uchylając drzwi.
-To twój dom.
-No więc mogę.-powiedziałam i weszłam do pokoju.  -Naleśników nie chciałeś więc masz pizze. -rzekłam kładąc opakowanie na stole.
-Nie dziękuję.
-No to smacznego. -rzuciłam na odchodne i wyszłam z pokoju.
Poszłam do swojej świątyni i rzuciłam się na łóżko. Nie chciało mi się nic. Kompletnie nic. Najchętniej nie wychodziłabym do końca dnia z mojego pokoju. Niestety nie mogę zostawić Lessa samego. Wiem, ze nie zbyt mnie toleruje, ale obiecałam Filipowi, ze się nim zajmę i słowa dotrzymam za wszelką cenę. Nagle przypomniałam sobie o mojej pizzy w kuchni. Zerwałam się z łóżka i zbiegłam do kuchni. Mmmm.! Żarełko. Rzuciła się do jedzenia obiadu. Przy szóstym kawałku stwierdziłam, że już nie mogę. Zostawiłam resztki na stole i wróciłam do pokoju. Otworzyłam szafę i zaczęłam szukać jakiejś normalnej koszulki, bo moja obecna była cała w ketchupie.W moje ręce dostał się czerwony T-shirt z napisem "Hooligans." Kochałam ten film.  Włożyłam telefon do kieszeni, portfel do drugiej i wyszłam z pokoju. Bez pukania wbiłam do pokoju Lessa.
-Uwaga wchodzę!- krzyknęłam zasłaniając oczy.
-Nie jestem głuchy więc nie krzycz. -warknął.
-Ale bez koszulki więc się ubierz.-powiedziałam odsłaniając gały i wpatrując się w jego kaloryfer.
-Może lubię, tak chodzić.
-Przykro mi, idziemy do kina a tam tak nie wejdziesz.
-Daj mi spokój, nigdzie nie idę.  A tak w ogóle to proszę -powiedział podając mi 50 złotych.
-Za co  ?
-Za pizze i nocleg. Starczy ?
-Schowaj to! -powiedziałam odpychając jego rękę. -Kupisz popcorn i będzie.! -dodałam szczerząc się.
-Jesteś niemożliwa.
-Oj tam, zbieraj się.Za 5 minut na dole.
-Idź sama, albo zadzwoń po koleżanki nie wiem, po kogokolwiek.
-Kogokolwiek. ?
-No.
-Okej. -powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Zamknęłam za sobą drzwi i szybko napisałam smsa do Filipa.
"Daj mi numer do Lessa, a jak tam wesele. ?"-wyślij.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
"779865743, nudyyy, nudy.Wolałbym oglądać z tb jakąś komedię niż tu siedzieć.A jak tam Kevin?"
Szybko kliknęłam odpisz.
"Zadzwonię wieczorem. Narazicho ."

Wykręciłam numer, który przysłał mi Filip. Less odebrał po pierwszym sygnale.
-Halo. ?
-Hej tu Zuza, czy mówię z "Ktokolwiek" ?
-Ha, Ha, HA bardzo śmieszne -burknął chłopak.
-Zapraszam do kina. Czekam na dole.Masz 5 minut. -rzuciłam i się rozłączyłam.

Siedziałam na zimnej podłodze po drzwiami wejściowymi i czekałam aż ten idiota zejdzie na dół. Z każdą minutą byłam coraz bardziej przekonana, ze kolo sb mnie olał i pewnie leży sobie teraz na łóżku i pisze smsy, albo cokolwiek. Chyba nie miałam co liczyć na wyjście do kina. Zdjęłam trampki i ze spuszczoną głową szłam po schodach w kierunku mojego pokoju. Kiedy nagle usłyszałam trzask zamykających się drzwi i na klatce schodowej pojawił się Less. Na mojej twarzy zagościło nie małe zdziwienie.
-Na jakie film idziemy - westchnął.
-Na jakiś dobry -rzekłam szczerząc się.

Szybko ubrałam trampki i wyszliśmy z domu. Dojście do kina zajęło nam niecałe 10 minut. Kupiliśmy bilety na "Step Up 4 Revolution " Zdziwiłam się , ze zgodził się na to pójść. W sumie to jego stosunek na to co idziemy był obojętny i lekceważący. Myślę, ze jakbym zaproponowała film o Kubusiu Puchatku to też by się zgodził .Zajęliśmy miejsca i film się zaczął. Byłam zafascynowana każdą minutą tego filmu, czego nie mozna powiedzieć o Lessie, który przespał prawie cały film. Dziesięć minut przed końcem filmu, Less dostał smsa i wyszedł z sali, więc seans mogłam dokończyć bez jego chrapania. Po napisach końcowych wyszłam z kina i nigdzie nie mogłam znaleźć mojego nowego kolegi. Robiło się już późno, więc pomyślałam, ze wrócił do domu. Postanowiłam uczynić to samo. Przestraszyłam się kiedy nie zastałam go w jego pokoju. Zdenerwowana, natychmiast do niego zadzwoniłam. Na darmo. "Abonent poza zasięgiem" -powtarzałam w myślach.
-Cholera Kevin.! -wykrzyczałam, ponownie wybierając jego numer.



____________________________________________

Siemano.! <3
WRÓCIŁAM>!
Przepraszam, ze tak długo musieliście czekać,
ale nie mam czasu.! Mam nadzieję, że
jeszcze ktoś to czyta. ^ ^
Rozdział miał być dłuższy, ale
w tak piękna pogodę nie mia się ani
siły, ani ochoty by wymyślać, ciąg dalszy
tego opowiadania.
Dobra trzymcie się.!
Wpadnę za niedługo
Narazicho . ♥




Ostatnio zamiast pisać bawię się w coś takiego. ; p
Za niedługo powstawianie nowy filmik. / Jak wszytko pójdzie OK.
Jak się wam chce to luknijcie..
Filmik złożony ze zdjęć (klik.)

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

o jaa . nareszcie !
rozdział podoba mi się, ale filmik jeszcze bardziej . co do filmiku to strasznie pomysłowo i kreatywnie wykonany. :D
świetnyy ^^
A co do rozdziału to lubię goo ♥
czekam na nex`ty i zapraszam do siebie. : nahustawcezycia.blogspot.com

Karolciaa . :D

Anonimowy pisze...

jejciuu! dzięki. ;pp taki tam boski! . ♥ uwielbiam ten blog. a filmik też zajebistyy! <3

Anonimowy pisze...

kocham, kocham, kocham ! szybko dodawaj nowe rozdziały na blogi. :D . ♥

Anonimowy pisze...

Super. BArdzo podoba mi się twój bloog. Pisz dalej.

nutelkam pisze...

BOSKIE, BOSKIE, BOSKIE ♥♥♥
Jak bd mieć czas to zapraszam do siebie:
http://ineedu2smile.blogspot.com/
Czekam na NEXT!