sobota, 3 marca 2012

Rozdział X ♥

Rozdział specjalnie dla Sylwii. -wiem ,ze długo na niego czekałaś. ♥
_______________________________________________________

Po całym "zajściu " nie mogłam zasnąć. Całą noc rozmyślałam nad tym "Co teraz? " Przecież my jesteśmy przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi.A może nie? Może ja sobie to tylko wmawiam.? Może tak naprawdę ja go kocham? Nie wiem, dziwnie się czuję. Odczuwam dystans do niego. Myślę,że nie potrzebnie go całowałam.

Teraz on ma jasną sytuację, ze ja coś do niego czuję. Ja tym czasem jestem zagubiona. Zaplątana w moich własnych myślach. Musiałam się czymś zająć. Włączyłam kompa i zaczęłam przeglądać besty. W pewnym momencie moim oczom ukazał się napis "Żyj chwilą, nie ważne co jutro. Pracuj na zajebiste wspomnienia i niczego nie żałuj". Wzięłam to do siebie. O tak to będzie moje motto. Z uśmiechem zamknęłam laptopa i ze spokojem położyłam się spać.
Rano poczułam ogromny ciężar na sobie. Nie mogłam ruszyć nogami i ciężko mi się oddychało. Nerwowo otworzyłam oczy przed,którymi ukazała mi się rozmazana postać Klary.
-Pogięło cię..!-wysyczałam spychając ją z siebie.
-Możliwe, ale sama sobie na to zasłużyłaś.
-Tak ? Niby czym?
-Tym ,ze jest 12:00, świeci zajebiste słonko, a ty śpisz! Nie przypominam sobie, żeby takie były twoje plany na tegoroczne wakacje.
-A ja nie przypominam sobie, żebym jakiekolwiek miała plany.
-Ee tam! Wstawaj!-wykrzyczała mi do ucha.
-Jesteś okropna! Nie wiem dlaczego ja się z tobą przyjaźnię.
-No ja też nie, ale ja się z tobą przyjaźnię, bo masz dobre ciastka i pełną lodówkę.
-Wiem wiem. -rzekłam zwlekając się z łóżka.
Wygrzebałam z szafki czarne spodenki i biały t-shirt z napisem "I Love Holiday" . Wyprostowałam włosy i pojechałam tuszem po rzęsach. Spojrzałam w lustro. "Ujdzie. I tak z taką twarzą lepiej nie będzie"-powiedziałam do siebie półgłosem
-Co ty tam mamroczesz? -wykrzyczała z pokoju Klara.
-Nie drzyj japy!
-Ty też nie!- wykrzyknęła jeszcze głośniej.
Zaśmiałam się pod nosem.Przeczesałam jeszcze raz włosy i weszłam do pokoju. Spojrzałam na Klarę i głośno chrząknęłam. Ta przekręciła głowę w bok i powiedziała.
-No  ładnie. Tylko popraw grzywkę bo masz namiot.
Po jej słowach przeczesałam palcami grzywkę.
-No teraz jest idealnie.
-To co robimy?-zapytałam
-Nie mam pojęcia, chodźmy po Filipa i pójdźmy na lody.
-No niech będzie, ale pojedźmy na rowerze,żeby było szybciej.
-Ok.
Wyciągnęłam rower, po czym ustaliłyśmy, że ja będę siedzieć na siodełku a ona kierować.
Jadąc przez most zauważyłyśmy grupkę chłopaków.
-Zwolnij, chcę zobaczyć kto to. -powiedziałam klepiąc przyjaciółkę po plecach.
Nie znałam tych chłopców, ale jeden zaczął do mnie krzyczeć.
-Ej dasz numer.
-Ta chyba buta.-odpowiedziałam lekkim przechodzonym tekstem.
-Wolałbym telefonu-odpowiedział cwaniacko.
Zarumieniłam się i zaczęłyśmy z Klarą głośno się śmiać. Skręciłyśmy w boczną uliczkę i już ich nie widziałyśmy. Nagle kumpela zatrzymała rower.
-Ej wróćmy się! Fajni byli.
-No dobra.
Ponownie wsiadłyśmy na rower i wróciliśmy do nieznajomych. "Zaparkowałyśmy" tuż obok nich.
-To jak będzie z tym numerem? -powiedział znów chłopak.
-No nie wiem, zastanowię się.
-Tylko szybko, nie jesteśmy stąd.
-A skąd? -zapytała Klara.
-10min jazdy stąd. Taka mała mieścina.-powiedział z uśmiechem.
Nagle jeden z jego kumpli wyciągnął do mnie rękę.
-Mateusz jestem.-rzekł chwytając moją dłoń, po czym uścisnął dłoń Klary. - A ten tu cwaniaczek- powiedział pokazując na chłopaka , który nas zaczepił- to Kuba.
-Sam się umiem przedstawić.-stanowczo powiedział.
-Właśnie widzę,-wtrącił trzeci chłopak.- Karol,miło mi.-również się przedstawił.
-Jestem Zuza, a ta tutaj zawstydzona to Klara.
-Wcale się nie wstydzę!-warknęła przyjaciółka.
Kuba zarzucił rękę na jej barki.
-No nie krępuj się.-rzekł do przyjaciółki.
-Wiem.-powiedziała a w jej oczach pojawiły się małe ogniki.
 Rozmawialiśmy z nimi do momentu aż podjechało czarne auto do, którego wsiedli chłopcy i odjechali.

Dochodziła 14. Postanowiliśmy zrealizować nasz plan "pójścia na lody" . Wysłałam sms'a do Filipa.
["Za dwadzieścia minut koło lodziarni "Słodkie życie" ]. Nie minęła minuta, a już dostałam potwierdzenie spotkania.

-Chodź odłożymy rower do domu i biegiem lecimy do lodziarni. -powiedziałam do Klary.
-Już się robi.
Po 30 minutach weszliśmy do lodziarni, gdzie przywitał nas Filip.
-Zuzka jak się z kimś umawiasz to weź chociaż się nie spóźniaj.-upomniał mnie.
-To przez Klarę. Ona ma taki ślimaczy pęd- odpowiedziałam mrugając do przyjaciółki.
-Niestety taka natura.-rzekła
Zajęliśmy stolik koło okna i zamówiliśmy wielgachne lody. Ja, rzecz jasna, jagodowe, Klara truskawkowe, a Filip pistacjowe.
-Daj spróbować-rzekł Filip wsadzając mi łyżeczkę do pucharka z lodami.
-Masz swoje!- powiedziałam robiąc kapryśną minę, kiedy Filip wyciągał pełną łyżeczkę lodów z mojego puchara.
-Teraz mam też twoje-odpowiedział.- Mmmm pyszne!-dodał oblizując łyżkę.
-Wiem, niedobrych nie jadam!-wystawiłam język ,po czym zanurzyłam łyżeczkę w jego lodach i wsadziłam do buzi.- Twoje też "ujdą"
-No wiesz, moje są "pyszoniutkie"!-powiedział żartem
Zaśmiałam się po czym wymieniliśmy się z znajomym spojrzeniami i rzuciliśmy się na lody Klary.
-Ej mam mało!-rzekła z oburzeniem.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Nagle w mojej kieszeni zaczął wibrować telefon.
-Halo?- powiedziałam
-Zuza możemy się spotkać ?-usłyszałam głos Mikołaja.
-Teraz?
-Jak najszybciej.
-No wiesz teraz jestem w lodziarni z Klarą i Filipem..
-Jakim Filipem ?-przerwał mi.
-A nowy znajomy, przedstawię ci go.
-No to spotkajmy się w czwórkę.
-Dobrze, ale gdzie ?
Chwile w słuchawce nie pojawił się żaden dźwięk oprócz głuchej ciszy.
-Znam fajną miejscówkę. Przyjdę po was. Jesteście w słodkim ?
-Tak,tak. Czekamy.-powiedziałam po czym nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Wytłumaczyłam przyjaciołom, ze dołączy do nas Mikołaj.
Nie minęło 15 minut, a w drzwiach lodziarni staną Miki.
-Siemacie! -zrucił krótko.
-No cześć-odpowiedzieliśmy prawię jednogłośnie.
-Mikołaj jestem- powiedział podając dłoń Filipowi.
-Filip-rzekł z uśmiechem.
-No to co panie. Razem z Filipem porywamy was.-dodał Miki.
-A skąd wiesz, ze damy się porwać- rzekła cwaniacko Klara.
-Nie macie innego wyboru. -powiedział Filip

Posłusznie wyszłyśmy z lodziarni i udałyśmy się w nieznanym kierunku.
Chłopcy szli razem i cały czas o czymś gadali. Widać, że są bratnimi duszami.
JA natomiast szłam z Klarą, ale czułam się jakbym była sama. Moja przyjaciółka bezemnie przeniosła się do świata fantazji. Szła jak nieprzytomna, jak lunatyk.
-Ty marzycielka, o czym myślisz?- powiedziałam szturchając ją
-Co?-powiedziała jakby się dopiero ocknęła
-O czym myślisz? Chodzisz jak zakochana.
-Ee tam, o niczym ważnym.
-No mów.-nalegałam.
-A tak sobie myślę o Kubie.
-O jakim Kubie?
-O tym o, którego dziś poznałyśmy !
-Aa o tym jego. "nie krępuj się"?-powiedziałam kpiąc z niej.
-A żebyś wiedziała.
-Ej Klara,Klara- rzekłam kręcąc głową.
-No co ? Ładny był, a widziałaś te jego oczy?
-Tak widziałam, nic specjalnego.
-Nie znasz się.
-Ej ty głupku.-powiedziałam przytulając ją.

-Daleko jeszcze? -Zapytała Klara Mikołaja.
Ten zaś był tak pochłonięty rozmową z Filipem, że nie usłyszał jej pytania.
-Klara mam pomysł. -rzekłam do przyjaciółki, po czym wyszeptałam jej do ucha mój plan.
Zatrzymałyśmy się, po czym z rozbiegu wskoczyliśmy chłopcom na barana!
-Co jest? -Wykrzykną Filip.
-No chyba zapomnieliście o nas powiedziałam.
-O was się nie da zapomnieć- chciał załagodzić sytuację Mikołaj.
-Yhym..-powiedziałyśmy kręcąc głowami z Klarą.
-Daleko jeszcze? -ponownie zapytała Klara
-Jeszcze pięć minutek.-odpowiedział Mikołaj.
Skręciliśmy w wąską uliczkę, która prowadziła do żółtego , dość wysokiego domu. 
Na jednej ze ścian była przyczepiona drabina prowadząca na dach. Mikołaj zaczął po niej się wspinać.
-Myślisz ,ze możemy? -zapytałam z niepokojem.
-Tak, nic się nie bój- odpowiedział.
Wchodziliśmy pojedynczo. Najpierw Mikołaj, później Filip, Klara i na szarym końcu ja. Stawiając nogi na dachówkach ukazał mi się niesamowity widok. Ogromna przestrzeń. Mimo lęku wysokości stanęłam tuż nad krawędzią dacu i uniosłam ręce do góry. Ciepły wiatr bawił się moimi włosami. Czułam się wolna, przez tak , krótką chwilę poczułam smak wolności.
-Podoba się ?-zapytał Mikołaj łapiąc mnie rękę i przyciągając z dala od krawędzi.
-Tak, tu jest niebiańsko.-powiedziałam pełna zachwytu.



______________________________________________________________
Siem.
Jak wspomniałam na początku ten rozdział
dedykuję Syśce. Ponieważ jest tu wątek
z prawdziwego życia, który wiele
dla niej znaczy.
A co do rozdziału, jest trochę chaotyczny.
Zbyt wiele się w nim dziej, ale mam
nadzieje, ze jakoś go zrozumiecie.
No to tyle.
Narazicho.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

hahah x d.
dziękuje bardzo ; *



Sylwia.