czwartek, 2 lutego 2012

Rozdział V ♥

-Ej no nie po oczach. -usłyszałam męski, ale jakże przyjemny głos.
Zobaczyłam średniego wzrostu bruneta o cudnych czekoladowych oczach.
-Przepraszam, ale nieźle mnie przestraszyłeś.
-Nie miałem takiego zamiaru, a po za tym sama jesteś sobie winna. Kto normalny chodzi o 23:30 po szpitalnych korytarzach.
-Odezwał się ten normalny. -popatrzyłam na niego, po czym szeroko się uśmiechnęłam.
-No w sumie masz racje, Gdzie moje maniery.-powiedział po czym wyciągną do mnie rękę.- Filip.
-Miło mi.
-A ty mi nie zdradzisz swojego imienia. ? -zapytał.
-No właśnie się zastanawiam, zawieram znajomości tylko z normalnymi ludźmi, którzy o tej porze śpią.
-Ja też, ale dla ciebie zrobiłem wyjątek -mrugną okiem- Jak mi nie podasz swojego imienia to sam ci jakieś wymyślę.
-Ochrzcisz mnie. ?-zapytałam ze śmiechem.
-A czemu by nie. -powiedział po czym, zaczął się zastanawiać. - Może..Franek .
-Mi pasuje. -zaśmiałam się po czym wyciągnęłam do niego rękę. -A taak na serio to jestem Zuzka.
-I tak będę do ciebie mówił Franek. -rzekł.
Zaśmiałam się po czym przytaknęłam mu głową.
-Dlaczego jesteś w szpitalu. ? -zapytał .
-Przyjaciółka dla zabawy rozwaliła mi kamieniem głowę i miałam szytą, a ty .?
-Ooo ale fajna przyjaciółka. -zaśmiał się po czym wyciągną spod bluzy rękę. -Złamanie nadgarstka.
-Uuu nie fajnie. -pokręciłam głową.
-Jakoś przeżyję. Nuda, która tu panuje jest gorsza niż to całe złamanie
-Jestem tego samego zdania.
-O jak fajnie ,ze się zgadzasz.
-Filip skoro to tylko złamanie to czemu jesteś w szpitalu. ? Przecież zagipsowali ci i powinieneś być już w domu. -zaciekawiona spytałam.
-Wiesz miałem przeczucie, że o północy siedząc na krzesłach przed salą numer 10 spotkam super kolesia Franka. I nie myliłem się. -powiedział kpiąc ze mnie.
-Poważnie pytam .-posłałam mu wrogie spojrzenie.
-Wyjebałem na bmx'ie uderzyłem głową o asfalt i muszę zostać na obserwacji dwa dni. -powiedział.-A ty, przecież to tylko szycie.Rachu ciachu i postrachu. Co ty tu robisz. ?
-Krew z baniaka lała mi się strumieniami, przez co zemdlałam i mam zostać 2 dni na obserwacji.
-Super,  że nie będę tu sam. -mrugnął do mnie okiem -Fajna się wydajesz.
-Ty również.
Wymieniliśmy się spojrzeniami. i na naszych dzióbach zagościły szerokie banany.
Nagle usłyszeliśmy kroki, które zbliżały się w naszą stronę. Za rogu wyłoniła się postać pielęgniarki.
-Co wy tu robicie. ?-zapytała z zdenerwowaniem.
-Przepraszamy już wracamy do sal- odpowiedziałam w imieniu nas obojgu.
-Noc nie jest dobrą porą na randki. -powiedziała, po czym dodała.-A tak w ogóle to chyba wiecie, że wychodzenie z sal po 23 jest zabronione.Więc jeśli nie chcecie mieć problemów proszę natychmiast się rozejść.
-Tak jest.-powiedział Filip po czym zasalutował pielęgniarce.
 Jej mina była nie do opisania. Na jej twarzy rysowało się zdziwienie i oburzenie.Zaśmiałam się.
-Żartowniś się znalazł. Natychmiast proszę iść do sal. -rozkazała.
-Do jutra Franek. -pomachał mi ręką nowy znajomy.
-W sumie to już jest jutro.
-No to do dzisiaj, ale potem.
Zaśmiałam się i weszłam do sali.


Zdjęłam trampki i położyłam się pod ciepłą kołdrą.  Leżąc i wpatrując się w sufit analizowałam dzisiejszy dzień. Nie ma co wakacje ciekawie się zapowiadają. Nie mogłam ogarnąć jak pierwszego dnia, jednego dnia mogło się tyle wydarzyć. Pierwsze przyjazd Mikołaja, rozwalenie głowy, a teraz poznanie Filipa. Mam nadzieje, że przez kolejne dni wszystko się unormuję i nie będzie się tak wiele rzeczy dziać naraz. Zauważyłam, ze dziś miałam niezłą huśtawkę nastrojów. Normalnie jak baba w ciąży. Najpierw euforia spowodowana początkiem wakacji, potem uczucie tęsknoty i osamotnienia, następnie znów radość, przepełniona zaskoczeniem związana z przyjazdem Mikołaja, potem uczucie cholernego bólu wywołane zranieniem głowy,przed chwilą uczucie strachu i przerażenia, a teraz szczęścia wywołane poznaniem Filipa.
A propos Filipa. W sumie spoko gość z zajebistym poczucie humoru. Myślę ,ze nasza znajomość z boskookim brunetem nie skończy się tak szybko. Co prawda znam go niecałe piętnaście minut, ale ma w sobie coś takiego, że przekonuje do siebie ludzi . Do głowy przychodziło mi sporo pytań typu skąd on jest, ile ma lat, czym się interesuje itp . Starałam się o nim nie myśleć. Próbowałam zasnąć, ale głowa nadal mi na to nie pozwalała. Widziałam tylko jedno rozwiązanie. Położyłam się na twarzy, ciul z tym ,ze trudno mi się oddychało, byłam tak zmęczona ,że chciałam zasnąć. Nie ważne jak,gdzie i w jakiej pozycji. Pragnęłam tylko oddać się sennym marzeniom.

__________________________________________________________________________
Siema.
Rozdział pisany po północy, więc sorry jeśli będzie coś nie logicznego.
Post, krótki, ponieważ nie widziałam sensu by dalej ciągnąc jeden dzień.
I tak za długo go opisywałam. Kolejne dni nie będą tak szczegółowo opisywane.
No to tyle na dzisiaj.
Narazicho .



1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Świetny blog ;) ;*